Ten mój cień, śmieszny cień

 

Piąt­ko­wy dzień upły­nął Brat­kom pod osło­ną cie­nia. A to za spra­wą do­świad­czeń, któ­rym pod­da­ły się dzie­ci, aby spraw­dzić, jak to jest z tym cie­niem. Na po­cząt­ku, w na­szej sa­li zga­sły świa­tła i zo­sta­ły opusz­czo­ne ro­le­ty. Półm­rok wpro­wa­dził dzie­ci w stan za­cie­ka­wie­nia i ocze­ki­wa­nia. Kie­dy po­ja­wi­ła się lamp­ka, a wraz z nią świa­tło, dzie­ci po­czu­ły się bez­piecz­niej, ale cie­ka­wość ich wzro­sła jesz­cze bar­dziej. Przy­stą­pi­li­śmy, więc do spraw­dza­nia, czy każ­de dziec­ko ma swój cień i jak on się za­cho­wu­je. Brat­ki prze­ko­na­ły się, że im bar­dziej od­da­la­ją się od źró­dła świa­tła, tym cień sta­je się mniej­szy i na od­wrót. Oka­za­ło się, że cie­nie po­sia­da­ją wszyst­kie ce­chy cha­rak­te­ry­stycz­ne swo­ich wła­ści­cie­li – ta­kie sa­me no­sy, wło­sy, a na­wet rzę­sy. No­szą też oku­la­ry. Na do­da­tek wy­ko­nu­ją wszyst­kie ru­chy, w ta­kim sa­mym tem­pie, co ich wła­ści­cie­le. Świa­do­mość po­sia­da­nia cie­nia spra­wi­ła, że Brat­ki przez ca­ły dzień zer­ka­ły za sie­bie, spraw­dza­jąc, czy jest on obec­ny. Na ko­niec Brat­ki zor­ga­ni­zo­wa­ły te­atrzyk cie­ni.